Jak zmotywować się do porannego treningu?

Ileż to planów powziętych na wieczór spaliło na panewce wraz z pierwszym dźwiękiem porannego budzika. Trudno zwlec się bladym świtem na trening, ponieważ z perspektywy łóżka i przyjemnie miękkiej poduszki, wydaje się to czynem wręcz karkołomnym. Jak odnaleźć w sobie rannego ptaszka i zaczynać każdy dzień od pozytywnego kopa endorfinowej energii?

 

Zapomnij o opcji drzemki

Kiedy słyszymy alarm o 6:00 rano, pierwszą reakcją obronną jest włączenie przycisku ,,odłóż”. To  zupełnie zrozumiałe i całkiem ludzkie zachowanie. Jeśli jednak na poważnie myślimy o wczesnych treningach, musimy wyplenić w sobie ten odruch. Może się bowiem okazać, że jedna mała drzemka przerodzi się w dwie, następnie pięć, aż w końcu dojdziemy do wniosku, że to już nie ma najmniejszego sensu. Dlatego, gdy następnym razem zadzwoni budzik – zerwijmy się od razu na równe nogi, bez chwili zastanowienia. Tutaj nie ma miejsca na wewnętrzne dialogi oraz listy za i przeciw. Ten jeden raz trzeba wyłączyć myślenie i po prostu działać.

Przygotuj się zawczasu

Aby rano nie tracić zbyt wiele czasu i motywacji na poszukiwanie ulubionej bluzki do biegania, przygotuj wszystko już dzień wcześniej. Strój do ćwiczeń i buty połóż koło łóżka, przy drzwiach zostaw telefon, odtwarzacz i klucze, a w kuchni małą przekąskę oraz butelkę wody. Dzięki temu będziesz mieć większą chęć do wstawania, a czas między pobudką i wyjściem z domu skróci się do 10-15 minut.

Czasami mniej znaczy więcej

Jak mawia stare porzekadło: najlepszy trening to taki, który się odbył. Dlatego nawet jeśli udało nam się poćwiczyć 15 minut, to i tak o kwadrans więcej niż gdybyśmy w ogóle nie ruszyli się z łóżka. Nie od razu Kraków zbudowano – czasami warto posłuchać swojego organizmu i mierzyć siły na zamiary. Najważniejsze, by nie stać w miejscu: lepiej robić choćby minimalny progres, ale stale, dzień po dniu.

Kto rano wstaje…

Wystarczy tylko pomyśleć: przyspieszony metabolizm, więcej energii, dłuższy dzień i wulkan dobrego nastroju. To wszystko otrzymujemy tuż po porannych ćwiczeniach. Brzmi zachęcająco? Wczesne treningi mają to do siebie, że początkowo ich nienawidzimy, po jakimś czasie zaczynamy je tolerować, aż w końcu przychodzi taki moment, że już nie możemy się ich doczekać. Warto więc się przemóc, bo korzyści jest naprawdę wiele!